24/03/2024

Sol Gabetta


Muzyczne trwanie wobec przemijania

Fot. Matthias Müller.

Aż zamarłem z niedowierzania. Kilka dni temu uparłem się, by w tym tekście nawiązać do wiersza Czesława Miłosza "Zaśpiew" (1967). To wyznanie kobiety. Marzyła, że okaże się wyjątkowa, a tylko podzieliła los przodkiń: zmarła. Uprzednio uświadomiła sobie, jak znienacka się zestarzała. Nie zapamiętała niegdysiejszych dramatów ani nawet nie ma pewności, czy się wydarzyły. Wszystko gdzieś przepadło. Powyższą narrację zamierzałem przypisać do występu bohaterki niniejszej prezentacji, podkreślając wszakże, iż ona, chociaż ze wszech miar uświadamia sobie terror przemijania, przeciwstawia mu (przy wsparciu Przyjaciela i Stwórcy dzieła) OBECNOŚĆ i artyzm. Dopóki człowiek przemawia, również za sprawą muzyki, nie nicestwieje. Rzuca wyzwanie temu, co pozbawia go siebie sekunda po sekundzie, pomiędzy tymiż żłobiąc własny wizerunek. I oto dzisiaj, przypadkiem, odnalazłem artykuł Katarzyny Kuci. Z niego zapożyczam nagłówek, gdyż kondensuje moje refleksje, gdzieniegdzie też odnoszę się doń w dalszym wywodzie. Potwierdza, że nie zawiodła mnie intuicja i że przywołanie polskiego noblisty jest jak najbardziej zasadne.


***

Nie mnie rozstrzygać, czy Sol Gabbeta (ur. 1981) powinna być określana jako argentyńska wiolonczelistka — ojczyznę opuściła w wieku lat dziesięciu, przeprowadzając się do Szwajcarii. Śledztwa w tej sprawie prowadzić nie zamierzam: tak to widnieje tu i ówdzie, zatem przepisuję. Odpowiadam natomiast za pomieszczenie jej w kręgu dotyczącym solowych występów. To z kolei może wzbudzać konsternację, zważywszy na fakt, że stricte solowego albumu w jej dyskografii nie znajdziemy. 

Na pewno zasługuje na miano gwiazdy. Kilku managerów, itd. Koncertuje z najznakomitszymi orkiestrami na świecie, u boku słynnych dyrygentów, w towarzystwie najwybitniejszych artystów. Dla przykładu taki "Koncert potrójny" Beethovena, op. 56. Na płycie (2015, Sony Classical) sekundują jej Giuliano Carmignola (skrzypce) oraz Dejan Lazić (fortepian). Ale na YouTube bez problemu znajdziemy późniejsze wykonanie, gdzie z kolei otaczają ją Isabelle Faust (skrzypce) oraz Kristian Bezuidenhout (fortepian). Tylko orkiestra i dyrygent się nie zmienili: Orkiestra Kameralna z Bazylei / Giovanni Antonini. Niemal trzysta tysięcy odtworzeń!

Na szczególną uwagę zasługuje jej fascynacja łotewskim kompozytorem, Pēterisem Vasksem (ur. 1946). Jego dzieła mają charakter programowy, "traktuje polaryzację ekspresji, przeciwstawienie skupienia medytacyjnego silnemu patosowi oraz neoromantyczne gesty muzyczne jako wyraz sprzeciwu wobec niszczenia przyrody i zaniku tradycyjnych wartości etycznych we współczesnym świecie" (za Encyklopedią Muzyczną PWM). Oddziałują nań: kościelna muzyka baptystów, której nasłuchał się w dzieciństwie (jego ojciec był pastorem), łotewskie pieśni folklorystyczne, neoromantyzm, modernizm i XX-wieczna awangarda; nie bez znaczenia są sowieckie zniewolenie i represje, a także literackie inspiracje. Wypracował ostatecznie styl zbliżony do "europejskiej odmiany minimalizmu wzbogaconej o kontekst religijny" (Katarzyna Kucia). Utożsamia się z takimi twórcami, jak Arvo Pärt, Henryk Mikołaj Górecki, Gia Kancheli, Valentin Silvestrov, Awet Terterian, itp.

Twórczość Łotysza Gabetta poznała w okresie nastoletnim. Jako dorosła kobieta i uznana artystka poprosiła, by napisał dla niej koncert wiolonczelowy. Wzbraniał się, bo stworzył już jeden, ale dał się przekonać. Dokonała prawykonania.




Na "Vasks: Presence" (2016, Sony Classical) wiolonczelistka demonstruje wszystkie trzy wymiary aktywności artystycznej — współpracę z orkiestrami (tu: Amsterdam Sinfonietta, dyr. Candida Thompson), kameralistykę (w tym przypadku duet wyjątkowy, "wzruszający", jak stwierdziła: z matką) oraz występy solowe.

Zaczyna od "Klātbūtne — Presence. Concerto No. 2 For Cello And String Orchestra", w którym Vasks postanowił zdać relację z postrzegania życia. Etap pierwszy to narodziny, młodość, miłość, pasja i idealizm, zaufanie, nadzieja. Aż wkraczamy w dorosłość: to etap dramatyczny, niespokojny, przepełniony pytaniami i zwątpieniem, ze świadomością konfliktów, którym nie sposób zapobiec, a często i zaradzić; kończy się czymś w rodzaju krzyku znanego z obrazu Muncha. Trzecia część ma charakter odmienny, stanowi medytację, jakby spojrzenie z zewnątrz, z góry, ale na tej optyce kosmicznej nie poprzestaje: podobno zapowiada nowe życie, zniebazstąpienie. Stąd i forma kołysanki. Przedwcześnie, by Gabetta mogła oznajmić: "Wybiegłam do szkoły a wracam o lasce, przygięta i sucha" (Miłosz). Jednak ten zaśpiew jej towarzyszy, ponadto doskonale rozumie intencje kompozytora. Wzmaga to odczucie aria, której tak się domagała. To głos sponad świata: kogoś, kto przeminął, a jest. Takie nieustępliwe muzyczne trwanie wobec przemijania. Tytułowa OBECNOŚĆ.

Niemniej, niezależnie od tego, jak poważnymi sensami obciążył koncert autor, jest on zwyczajnie piękny. Uroku przydaje mu neoromantyzm. Powolne, rozwleczone melodie. Liryzm i elegijność. Wzniosłość. Lamentacja. Wiolonczela wybrzmiewa momentami jak skrzypce. A przez wzgląd na zakończenie, zderzają się tu dwie perspektywy: ziemska i transcendentna.

Pośrodku "Musique du Soir" na wiolonczelę i organy. Traktuje o zmierzchu, tym zwykłym, codziennym, jak również życia.

Podsumowanie stanowi "Grāmata čellam The book for cello solo". Nie Gabbeta pierwsza wykonała ten utwór: powstał w 1978, a prawykonanie odbyło się rok później. Niemniej dopiero jej interpretacja go spopularyzowała; odtąd doczekaliśmy się kilkunastu kolejnych.

Właściwie jest źródłem niniejszego albumu: został zarejestrowany najwcześniej, w 2009 roku (poprzedzające go kompozycje w 2015). Musi mieć dla niej szczególne znaczenie: z tego powodu usytuowałem ją w tym kręgu. Nie dość, że w tej wersji na płycie ukazuje się po raz trzeci (pierwotnie jako singiel w 2010, RCA Red Seal), to przecież wykonywała go już w 2001, w ramach pierwszej edycji Prix Credit Suisse Jeunes Solistes, której została laureatką. Co ciekawe, prezentowała wtedy również inny utwór na wiolonczelę solo, mianowicie "Divertimento" Pendereckiego.

Oto... dochodzi do eksplozji! Wściekłe, seryjne ataki. Zawodzenie. Szuranie. Zgrzypienie. Histeria. Podekscytowanie. Stanowczość. Tragizm. Dużo agresji. Wtem... wyciszenie. Delikatność. Smutek. Moment ostatecznego wyboru: dokąd zmierzam w zdesakralizowanym świecie wypełnionym przez wściekłość i wrzask?

Sol Gabetta zdecydowała. W tej postawie wytrwała już ćwierć wieku.



Alfia Nakipbekova

  Tak daleka, a tak bliska... Alfia Nakipbekova w Royal Academy of Music, wrzesień 2023 roku; zdjęcie dzięki uprzejmości artystki. Rozkochał...