03/03/2024

Tomasz Daroch


 Barbarzyńcy uprawiają ogród

Fot. Łukasz Rajchert

350 stron potrzebował Anmari Joubert z Uniwersytetu w Pretorii (RPA), by sporządzić katalog wybranych kompozycji na wiolonczelę solo, jakie powstały w latach 1980-2010. Uwzględnił, w kolejności alfabetycznej: australijskie, austriackie, belgijskie, brytyjskie, francuskie, hiszpańskie, holenderskie, kanadyjskie, niemieckie, nowozelandzkie, południowoafrykańskie, wreszcie włoskie. 

Jak uzasadnia, selekcję podyktowała z jednej strony rozległość zagadnienia, z drugiej przeświadczenie, iż powyższe kraje wyróżniają się wysoką kulturą muzyczną. Tym samym aktywność artystów Europy Środkowo-Wschodniej została pominięta. Chociaż niedostatecznie reprezentowani, barbarzyńcy z owego regionu jednak nie zniechęcają się i od wieków nieustępliwie uprawiają ogród sztuki (by nawiązać do tomu znakomitych esejów Zbigniewa Herberta). Wśród nich też nasi kompozytorzy: tworzą i są wykonywani, tak przez rodaków, jak i na całym świecie, o ile ich aktywność została odnotowana. Na tutejszym blogu dowodów na to nie zabraknie. 

Najwyrazistszy w obecnym kręgu tematycznym przedkłada polski wiolonczelista, Tomasz Daroch (ur. 1989). Wcześniejsze pozycje, w których nagraniu uczestniczył, zdecydowanie zorientowane były na repertuar zagraniczny. Oto w ramach rodzinnego Daroch Trio rozsiadł się pogodnie pośrodku dwóch lilii, czyli sióstr: Marty (pianistki) oraz Anny (skrzypaczki), by nagrać "prawdziwe arcydzieło" (powszechna opinia krytyków), zatem płytę z utworami Debussy'ego, Ravela i Dvořáka (2014, DUX). Oto w ramach Polish Cello Quartet, który współtworzy, śpieszy z przyjaciółmi (każdy doczeka się prezentacji), by przybliżyć zapoznanych kompozytorów: belgijskiego, chorwackiego, włoskiego, lecz między nimi także polskiego — "mistrza i mentora wiolonczelistów"; kogoś tak ważnego, że pomieścimy go w osobnym kręgu, zaś Mariusz [hlrdt] na tę okoliczność sporządzi specjalną grafikę.

Natomiast solowy debiut łodzianina obejmuje kompozycje wyłącznie polskie (acz niekoniecznie krajowe). Konkretnie siedem utworów datowanych na II połowę ubiegłego wieku, w tym cztery premiery fonograficzne; większość z nich zadedykowana została wiolonczelistom bądź kompozytorom. Autor nie poprzestał na twórcach najwybitniejszych, najczęściej wykonywanych i najbardziej kojarzonych na świecie, lecz szukał równie znakomitych, jakkolwiek mniej popularnych, których dzieła stanowiłyby dopełnienie albumu pod względem stylistycznym, a jednocześnie odkrycie.

 


 

"Monologue. Polish Solo Cello Works" (2022, DUX) otwiera zatem "Sonata" syna Grzegorza Fitelberga — Jerzego (1903-1951), również kompozytora i dyrygenta. Dorosłe życie spędził na emigracji: w Berlinie, Paryżu, wreszcie w Nowym Jorku, gdzie przedwcześnie zmarł. Dopiero w bieżącym stuleciu jego dorobek jest wydobywany z otchłani zapomnienia, za sprawą EDA Records (rewelacyjna seria "Poland Abroad"), Chandos, Acte Prealable czy właśnie DUX Recording Producers.


Sam Daroch, który zarejestrował ten utwór jako pierwszy, przyznaje, że dowiedział się o jego istnieniu przed kilku laty. Ta czteroczęściowa kompozycja trwa około osiemnastu i pół minuty. Posłyszeć tu można mądrość oddalenia i odosobnienia. Nostalgia buduje klimat powagi, rezygnacja zmaga się z nadzieją, na koniec pojawia się entuzjazm: rwany, niemniej nawracający w nowych wcieleniach, by przepaść w pożegnaniu jakimś, może rozstaniu.


Następnie odsłuchamy "Polish Caprice"/"Kaprys polski" (1949) Grażyny Bacewicz, który furorę zrobił oczywiście wśród skrzypków, niemniej wykonać go może i wiolonczelista (za aranżację odpowiada Andrzej Orkisz). Poprzez inicjalną refleksyjność znakomicie koresponduje z poprzednikiem, lecz dalej potoczy się wartkim nurtem obertasa.


Przy okazji trzeciej pozycji warto odnotować, że bohater niniejszej prezentacji jest laureatem wielu konkursów, w tym I nagrody oraz Grand Prix w VIII Międzynarodowym Konkursie Wiolonczelowym im. Witolda Lutosławskiego w Warszawie (2011). "Sacher Variation"/"Wariacja Sacherowska" należy do repertuaru obligatoryjnego dla uczestników. Utwór to szczególny: powstał w 1976 w celu upamiętnienia rocznicy urodzin szwajcarskiego dyrygenta i mecenasa kultury, Paula Sachera i stanowi muzyczną onomatopeję jego nazwiska. Oznacza to, że niektóre fragmenty składają się wyłącznie z dźwięków Es, A, C, H, Re. Zdaniem Oskara Łapety kompozycja Lutosławskiego jest "mocno intelektualna", a "z tego powodu mało atrakcyjna dla odbiorcy". Zaręczam, jeśli o tym wszystkim nie wiemy, wydaje się ciekawsza: krótkie momenty spokojne bądź rozwleczone sąsiadują tutaj z granymi ostro, zdecydowanie, nieomal desperacko.


O niezmiernie intrygującym "Récit" (1991) Piotra Mossa najlepiej, by wypowiedział się Dariusz Marciniszyn: "jest rozbudowaną [...] kompozycją o złożonej narracji i zróżnicowanej fakturze. Pełen katastrofizmu inicjalny temat utworu szybko zostaje poddany licznym transformacjom potęgującym dramaturgię".


Na miejscu piątym "Impromptu" Jana Krenza z 1997: współczesność skonfrontowana z neoromantyzmem.


Pozycja przedostatnia to arcydzieło Krzysztofa Pendereckiego: "Suita", znana powszechnie jako "Divertimento". Esra Sturman poświęcił jej osobne studium, zalecam lekturę. Tutaj zademonstrowana zostaje wersja pierwotna, z 1994 roku, ale przez dwanaście lat, do 2006, kompozytor dopisywał kolejne części (poprzestał na ośmiu). Mamy tam (znowu oddam głos Marciniszynowi) "syntetyczne zestawienie nowatorskich zabiegów sonorystycznych, epizodów ludycznych oraz fragmentów odwołujących się do muzyki wcześniejszych epok".

Zamyka album tytułowy ożywczy "Monologue" Krzysztofa Meyera z 1990.

Prowadzący radiową audycję "Poranek Dwójki", Paweł Siwek, podsumował: "A więc taki monolog: monolog, bo instrument jest jeden, wiolonczela, i wykonawca jest jeden [...]; ale zarazem moc wewnętrznych dialogów, wpływów, inspiracji. Bo też można myśleć o tym albumie jako o takich dialogach pomiędzy na przykład mistrzynią i uczniem (mam na myśli Grażynę Bacewicz i Piotra Mossa), jako dialog pomiędzy przyjaciółmi, pomiędzy osobami, które wpływały na siebie bardzo istotnie i te relacje proszę już we własnym zakresie wyszukać w tej muzyce i w opowieściach, które tej muzyce towarzyszą".

Czyli swoiste rozmowy w "katedrach", jak to określiłem w poprzedniej prezentacji. Toczyć je będziemy nadal, w kolejnych kręgach. Dzisiaj domknąłem pierwszy i już zapraszam do kolejnego: w bieżącym miesiącu zaprezentuję sześć wiolonczelistek.

Zachęcam również do polubienia strony cello circles na Facebooku. Tam pojawiają się wszelkie zapowiedzi plus różne dodatki.

Alfia Nakipbekova

  Tak daleka, a tak bliska... Alfia Nakipbekova w Royal Academy of Music, wrzesień 2023 roku; zdjęcie dzięki uprzejmości artystki. Rozkochał...