13/02/2024

Allar Kaasik


Nabożeństwo wirtuozerii

Allar Kasik z córkami, 1985 rok; fot. Eino Pärnamets.


 

Allar Kaasik (ur. 1949) – estoński wiolonczelista. Niestrudzony orędownik rodzimego repertuaru. Przykład stanowi album przywołany w zapowiedzi. Bo też i trudno o inny. Jak nie sposób znaleźć solidnego zdjęcia owego artysty, chociaż należy do najwybitniejszych w Europie, tak jeszcze trudniej pozyskać nagrania. Prezentowane wydano w związku z 100. rocznicą deklaracji niepodległości państwa.


Na "Timeless Light: Estonian Cello Works" (2017, BIS) znajdziemy tym samym sześć utworów pięciu jego rodaków. Poza jednym, zostały zarejestrowane w latach 2014 i 2016. Większość posiada charakter religijny. Niestety, aktualnie tym podobna adnotacja nie zachęca. W epoce powszechnej histerii spustoszenie czyni obustronny fanatyzm: zarówno admiratorów sacrum, jak i adwersarzy, stąd każdy "ani gorący, ani zimny" może wykazywać rezerwę. Dlatego uprzedzam, proszę zaufać jeśli nie mnie, to temu sympatycznemu panu, którego widzimy w otoczeniu córeczek. Wie, co czyni. Od początku kariery poszukiwał wartości ponadczasowych. Natomiast w trudnym okresie, kiedy ojczyzna przynależała do ZSRR, częstokroć występował w kościołach zamiast w filharmoniach. Sprawiał, że muzyka tam rozbrzmiewająca nie tylko współtworzyła nabożeństwo, ale i stanowiła przejaw najwykwintniejszej wirtuozerii.


Tak zatem najdawniejszy z przedstawianych utworów (na płycie nr 4) to koncert Arvo Pärta na wiolonczelę i orkiestrę z 1966. Pochodzi z wcześniejszej płyty, "Allar Kaasik Tšello" (1989, Melodiya), a został nagrany w 1987 w związku z rehabilitacją kompozytora, przed emigracją potępianego przez sowieckich włodarzy, zaś po zakazanego.


Pięć kolejnych powstało specjalnie dla wiolonczelisty. I tak, ostatni (nr 6) Erkki-Sven Tüür rozpisał na wiolonczelę i organy. Podobny stworzyła ongiś Anne Ellerhein-Metsala, również można się z nim zapoznać, ale na ww. pozycji z katalogu radzieckiej/rosyjskiej wytwórni. O ile ktoś pozyska.


Numery 1 oraz 3 to dzieła na wiolonczelę i chór. Najsampierw majestatyczna, utrzymana w cerkiewnym stylu "Molitva" ("Prayer") Galiny Grigorjevy, w którą dyskretnie wpleciono przesłanie: Święć się Imię Twoje. Następnie niezmiernie pomysłowe "Excerpts from »Seitsme linnu seitse und«" ("Seven Dreams of Seven Birds") Tõnu Kõrvitsa. Kojarzy się z pewnym koncertem Einojuhaniego Rautavaary. Istotne jest jednak coś innego: część środkowa, kiedy osamotniony wiolonczelista zgrywa się ze świergotem rozmarzonych ptaków, stanowi przedsmak tego, na co czekamy w tym tekście. Wszak motywem przewodnim niniejszego kręgu są solowe występy i o nich przede wszystkim powinna być mowa.




Takie na omawianym albumie są dwa, numer 2 oraz 5. Ten drugi to "Recitativo Accompagnato" znowu Grigorjevy. W porządku, znakomity, niemniej o wiele istotniejszy jest "Gospodi, pomilui nas" ("Lord, Have Mercy On Us") śp. Kuldara Sinka (1942-1995). To jedna z ostatnich jego prac, przerwana przez tragiczną śmierć tego pustelnika ze wzgórz. Istne arcydzieło, zwłaszcza w tym wykonaniu. Dorównuje sonacie Kodály'a i suitom Brittena.


Większość zapewne kojarzy obraz Beksińskiego AA72. Kanion, w którego zbocza wrośnięte są potężne i srogie figury kamiennych mnichów o trupich obliczach. Wszechobecny (z)mrok usiłuje rozproszyć pochodnią niewielka postać  mimo samotności, obaw, zwątpienia, może i rozpaczy nieustępliwie zmierzająca naprzód, Gdzieś. Malowidło prawdopodobnie zainspirował fragment biblijnego Psalmu 23,4: "Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę [...]". 

Tak postrzegam wymowę owej kompozycji. Przesądzone wydaje się, iż ten, kto ją pomyślał, wiele przeżył, podobnie jak ten, kto zaprezentował. Mądrość doświadczenia uwidacznia się w każdym momencie. Dla mnie stanowi prywatne objawienie.

Wszystko przepadnie w płomieniach. Wszystko przepadło w płomieniach. Ale jak wiemy, rękopisy nie płoną. Allar Kaasik, z pomocą profesorów i muzykologów, dokończył dzieło przyjaciela.

Obecnie przebywa w Finlandii. Wiem, że uczestniczył w projekcie upamiętnienia twórczości Miki Piiparisena. I że orkiestruje, wykłada. Ponadto grywa w restauracjach. Nic więcej, póki co. Mimo że wiele wiolonczelistek i wielu wiolonczelistów doczeka się tu prezentacji, do tego akurat wrócę. Nie wyobrażam sobie, że można by o nim zapomnieć.

Alfia Nakipbekova

  Tak daleka, a tak bliska... Alfia Nakipbekova w Royal Academy of Music, wrzesień 2023 roku; zdjęcie dzięki uprzejmości artystki. Rozkochał...